|
|
|
|
Dorota
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Wto 23:37, 28 Lip 2009 Temat postu: pocztówka z Darłówka |
|
|
Nie no fajnie, fajnie było.
Trochę tylko logistycznie zawaliliśmy, bo nikt nie wziął ze sobą yorka, co jak się okazało było przyczyną całego nieszczęścia. Mogliśmy się zrzucić na jednego i nie było by całej afery. Darłówek to miasto 101 yorków , a nieformalną władzę w nim trzyma podpalana suczka Cruella. Bezwzględna Cruella postanowiła nas za to ukarać. Podstępnie porozwieszała na ścianach stołówki obrazki i wycelowała w nie kamery.
Wrażliwi na zapachy Steven i Pati za każdym razem , wchodząc na stołówkę, odurzeni zapachem zupy cebulowej, w akcie rozpaczy chwytali się obrazka, a to zgodnie z podpisaną umową dawało możliwość Cruelli korzystania z czarów. Stevena zamieniła w ogromnego tłustego gołębia , który zrzucał kupy na Stanisława w drugim turnusie, a Pati zamieniła w świnkę morską, którą poganiał w klatce wściekły królik ( zapewne z poprzedniego turnusu).
Nas uratował przed jej czarami chi kung , ale mógł nas uratować York, którego nie mieliśmy
Nie no fajnie, fajnie było.
Najlepszą zabawą na obozie była gra terenowa zw. grupową integracją. Wszyscy wszystkich szukali w mieście, a zadanie polegało na tym, żeby wszystkich 30 uczestników zapędzić do jednego pomieszczenia. Wygrywał ten, kto znalazł takie pomieszczenie w mieście i udało mu się ciągle rozpierzchajacą się grupę utrzymać przez min. 15 minut. Nieopatrznie wygrał Mario, który w związku z czarami Cruelli zwołał naradę wojenną. Stawili się wszyscy uczestnicy i przez godzinę nie opuszczali swoich miejsc, zjedli 8 porcji frytek, ryby i popijali piwem. Mario w nagrodę mógł się wreszcie wykapać w morzu, w wybranym przez siebie miejscu i porze.
Nie no fajnie , fajnie było.
Bardzo dużo uprawialiśmy sportu, furkaliśmy wachlarzami i śmigaliśmy mieczami w stylu chen nad głowami ogłupiałego personelu Cruelli. Wszyscy ćwiczyli zapamiętale do tego stopnia, że jeszcze w niedzielę , już po obozie, pojedyncze osobniki błąkały się po Darłówku wykonując poszczególne sekwencje form. Jeden taki stał na moście zwodzonym w mieście i nie bacząc na to, że most zaczął się unosić , zajadle ćwiczył talerze z formy 48. Przy ostatnim talerzu zniknął.
Nie no fajnie, fajnie było.
Na koniec wszyscy kupili rodzinie pamiątkowe gofry z zielonym dżemem i zawieźli woreczek piachu z plaży do domu. Ja to się szybko przyzwyczajam do ludzi i miejsca, więc było mi smutno, nawet się wzruszyłam , ale mnie wzruszają nawet odjeżdżające pociągi...
Fajnie było…
Post został pochwalony 1 raz
|
|